- Łał, plastikowy młotek. Świetny prezent, Zelo- Daehyun pokiwał głową z udawanym uznaniem.
- Wszystkiego najlepszego, hyung!- maknae wyszczerzył się szeroko. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Przekręciłaś z politowaniem oczami. Chłopcy bywają czasem naprawdę dziecinni.
Zakryłaś usta dłonią, żeby nikt nie zobaczył jak ziewasz i podeszłaś do zawalonego brudnymi naczyniami kredensu. Westchnęłaś ciężko i zamrugałaś, żeby dać odpocząć szczypiącym ze zmęczenia oczom. Pomogłaś przygotować chłopakom z B.A.P przyjęcie urodzinowe dla Daehyuna i zarwałaś przez to kolejną noc. Cierpiałaś ostatnio na bezsenność i od kilku dni byłaś w sumie chodzącą na ostatnich procentach baterii marionetką. Byłaś sfrustrowana i podenerwowana, a dzisiejszy solenizant nie wyciągnął do ciebie pomocnej dłoni. Wręcz przeciwnie. Rzucał ci kłody pod nogi, wysługiwał się wszystkimi, myśląc, że jako solenizant nie miał żadnych obowiązków. Irytowało cię to niesamowicie. Chłopcy może i byli w stanie mu odpuścić, ale twoje zszarpane nerwy nie były tak łaskawe.
- No, koniec imprezy! W ramach prezentu urodzinowego Daehyun pomoże mi posprzątać- rzuciłaś pół żartem, pół serio. Ten zrobił usta w ciup i spojrzał na ciebie z wyrzutem.- Żartowałam- mruknęłaś, próbując przełknąć narastającą złość. Może to i lepiej, że mu odpuściłaś, ponieważ jego zbyt bliska obecność mogłaby w krótkim czasie doprowadzić do wybuchu.
- Ja ci pomogę- zaoferował się Yongguk, próbując ostudzić atmosfere.Poklepał cię ukradkiem po ramieniu i posłał ci pokrzepiający uśmiech. Westchnęłaś ciężko i wzięłaś się za zmywanie naczyń. Nieco się dzięki temu uspokoiłaś. Do momentu, w którym jedna ze szklanek nie spadła na podłogę i rozbiła się na małe, szklane kryształki. Zaklęłaś w myślach i szybko sięgnęłaś po zmiotkę i łopatkę.
- Zostaw, ja posprzątam- Yongguk powstrzymał cię w pół ruchu.
- Ale z ciebie, mała, niezdara- stwierdził Daehyun, nie kwapiąc się nawet, żeby zapytać, czy nic ci się nie stało. Zacisnęłaś zęby, czując wewnątrz, że zbliża się burza. Lider dostrzegł złość wymalowaną na twojej twarzy.
- Zamiast tyle gadać, lepiej byś pomógł- rzucił w stronę Daehyun'a. Ten pokazał mu język, jakby był zadufanym w sobie siedmiolatkiem. I to zburzyło wszelkie bariery twojej samokontroli. Wstałaś, odwróciłaś się w jego stronę z chęcią mordu wymalowaną na twarzy. Podeszłaś do stołu i ignorując zdziwone spojrzenia członków zespołu, chwyciłaś plastikowy prezent ofiaroway solenizantowi przez Zelo. Miał to być żart, śmieszny akcent kończący dzisiejszy dzień, ale ty doszłaś do wniosku, że posłużyć może wyższemu celowi. Nie namyślając się długo, przyłożyłaś wokaliscie z całej siły w głowę. Młotek wydał śmieszny, plastikowy dźwięk.
Daehyun wydał jęk, będący mieszaniną szoku i bólu. Rzuciłaś zabawkę na sofę, obok jego kolan. Zignorowałaś jego pełne wyrzutu i niezrozumienia spojrzenie.
- Co ty wyprawiasz, ________?- krzyknął Daehyun. Bez słowa przeszłaś do korytarza, wyciągnęłaś z kieszeni kurtki małą paczuszkę. Wróciłaś do salonu. Uśmiechnęłaś się krzywo, próbując pohamować cisnące się do oczu łzy wściekłości.
- Wszystkiego najlepszego, wasza wysokość- powiedziałaś głosem przepełnionym kpiną i sarkazmem. Rzuciłaś chłopakowi prezent na kolana i wybiegłaś z dormu.
Nie przejmowałaś się strugami deszczu, ani tym, że Yongguk próbował cię zatrzymać. Byłaś tak zła, że nie zauważyłaś nawet, iż wybiegłaś na dwór w samej tylko bluzce z krótkim rękawem. Nie chciałaś, żeby ktokolwiek oglądał twoje łzy. Miałaś sobie za złe, że dałaś się sprowokować, ale B.A.P mogli wykazać nieco zrozumienia i przemówić Daehyun'owi do rozsądku. Zawsze łatwo się denerwowałaś i wszyscy doskonale o tym wiedzieli. Powinni byli coś zauważyć, tym bardziej, że zawsze było po tobie widać, kiedy coś było nie tak. Zazwyczaj roześmiana, otwarta osoba nie zamyka się w sobie od tak.
Wbiegłaś do pobliskiego parku i stanęłaś pod rozłożystym drzewem. Nie po to, żeby schronić się przed zimnymi kroplami(i tak byłaś już przemoknięta do suchej nitki), ale po to, żeby wyładować się na twardym pniu. Uderzyłaś w niego z całej siły pięścią, żałując, że nie była to twarz Daehyun'a. Powtórzyłaś czynność jeszcze kilka razy i w końcu oparłaś się o chropowatą powierzchnię plecami. Nie wiedziałaś, ile czasu stałaś tak bez ruchu, ale po długiej chwili udało ci się uspokoić. Jak tak dalej
pójdzie, to ludzie zaczną myśleć, że masz może jakieś zaburzenia psychiczne.
- Zagrożenie minęło?-usłyszałaś nagle głos Yongguk'a. Spojrzałaś na niego i prychnęłaś.
- Jakieś dwie minuty temu- chłopak podszedł do ciebie i zarzucił ci na ramiona kurtkę. Sam był przemoczony, jednak to o ciebie się martwił. Był wspaniałym człowiekiem. Kobieta, która się z nim w przyszłości zwiąże, z pewnością wygra życie.
- Wszystko w porządku?- odgarnął ci włosy z twarzy.
- Powiedzmy- mruknęłaś.
- Przepraszam za niego. Powinniśmy byli go przystopować.
- Wszystko gra. Ja też przesadziłam- wzruszyłaś krzywo ramionami.- Po prostu miałam ostatnio ciężkie dni.
- A ten biedny pień boleśnie się o tym przekonał- chłopak kiwnął głową w kierunku drzewa. Prychnęłaś rozbawiona.- Wróć, proszę- Yongguk przybrał na twarz poważny wyraz.
- A nie boisz się, że Daehyun'a potraktuję tak samo, jak to biedne drzewo?- zapytałaś kpiącym tonem.
- Nie żeby mu się nie należało- lider wzruszył ramionami.- Najwyżej powstrzymamy cię w odpowiednim momencie- spojrzałaś mu w oczy. Westchnęłaś po chwili zastanowienia.
- Okej, okej... Ale jakby co, nie ręczę za siebie.
- Rozumiem- Yongguk sie uśmiechnął.- Jak już powiedziałem, powstrzymamy cię... kiedyś- puścił ci perskie oczko.
- Chciałam tylko, żebyś wiedział...
Od razu po powrocie do dormu B.A.P poszłaś się położyć. Zignorowałaś chłopaków, a zwłaszcza Daehyuna, który rzucił ci zirytowane spojrzenie i weszłaś do pokoju Bang'a. Opadłaś na krzeszło przy biurku.
- Głupio mi- mruknęłaś, kiedy lider podał ci suche ubrania i ręcznik.
- Dlaczego?- Yongguk uniósł zdziwiony brwi.
- Przez to, że przywaliłam Daehyun'owi młotkiem w łeb.
- Należało mu się. Zresztą, to był mały pikuś w porównaniu z tym, co ja mu zrobię- westchnęłaś ciężko.
- Na pewno mogę u was zostać? To nie będzie problem?
- Skąd. Poza tym, nie puściłbym cię w taką pogodę do domu. Pewnie i tak będziesz chora- skinął na twoje mokre włosy.- Możesz spać tutaj. Ja prześpię się albo u chłopaków, albo w salonie- Yongguk skierował się do drzwi. Patrzyłaś jak wychodził do korytarza i ganiłaś się za swoją impulsywność. Przesadziłaś. Powinnaś iść przeprosić Daehyun'a, jednak twoja duma była zbyt drażliwa i nie była skłonna do ustępstw.
Znów westchnęłaś i zaczęłaś wycierać mokre włosy. Yongguk miał rację. Już czułaś lekki ból gardła i katar. Przynajmniej będziesz miała pretekst, żeby zostać przez kilka dni w domu. Może chociaż uda ci się odpocząć.
Ściągnęłaś przemoczone ciuchy i rzuciłaś je na podłogę. Ubrałaś rzeczy, które przyniósł ci Yongguk i przewiesiłaś ręcznik przez oparcie stołka. Zapaliłaś małą lampkę nad łóżkiem i zgasiłaś duże światło. Opadłaś zmęczona na pościel. W tym samym momwncie usłyszałaś pukanie do drzwi. Zanim zdążyłaś je otworzyć, do pokoju wszedł Daehyun. Twoja złość już minęła, jednak nie wiedziałaś, czy chłopak znowu nie doprowadzi cię na krawędź.
- O co chodzi?- zapytałaś sucho. Daehyun przygryzł dolną wargę i uciekł spojrzeniem w bok.- Zapomniałeś języka, czy co?
- Przepraszam- wyszeptał, kiedy już chciałaś wypchnąć go z pomieszczenia.
- Słucham?
- Przepraszam za moje zachowanie. Byłem kretynem- powiedział cicho i zarumienił się zakłopotany. Okej, było mu głupio, ale jedno słowo wszystkiego nie naprawi.
- Czemu zachowywałeś się jak dupek?- wycedziłaś. Czekałaś na odpowiedź dobrą minutę. Kiedy nie nadeszła, doszłaś do wniosku, że dosyć miałaś na dziś.- Kiedy przypomnisz sobie powód swojego dziecinnego zachowania, daj mi znać. A na razie, żegnam- wypchnęłaś go na korytarz.
- Byłem zazdrosny- usłyszałaś, zanim zatrzasnęłaś drzwi. Rozdziawiłaś usta. Że co proszę? Niby o co miał być zazdrosny? Wychyliłaś się zza drzwi i spojrzałaś na niego podejrzliwie.- Byłem zazdrosny, bo dużo czasu spędzałaś ostatnio z Yongguk'iem- zarumienił się jeszcze bardziej, a ty zamrugałaś zdziwiona.
- Że co proszę?
- Przez ostatnie kilka dni nie odstępowałaś go ani na krok. Wkurzało mnie to, bo nie poświęcałaś mi czasu- pokręciłaś głową, słysząc tą niedorzeczność i puknęłaś go ręką w czoło.
- To dlatego, inteligencie, że szykowaliśmy dla ciebie przyjęcie urodzinowe! Nie mogłeś przyjść i normalnie powiedzieć, co ci leżało na sercu? Musiałeś aż tak bardzo mnie wkurzać?
- Przepraszam- mruknął cicho i zaczął wpatrywać się w swoje stopy. Odetchnęłaś ciężko.- Jesteś bardzo zła?
- Nie. Byłam, ale już nie jestem. Miałam ochotę strzelić ci w nos taką fangę, że na zawsze byś ją zapamiętał- wyznałaś. Wszyscy doskonale wiedzieli, że byłaś do tego zdolna.
- Jeśli jest coś, co mógłbym zrobić...- zastanowiłaś się chwilę.
- Owszem jest pewna rzecz- pokiwałaś głową, chwaląc w myślach swoją wspaniałomyślność.- Ale najpierw obiecaj, że nie stchórzysz- Daehyun zawachał się, jednak po chwili zgodził się, nie wiedząc nawet na co. Uśmiechnęłaś się złowróżbnie i przeszłaś do salonu. Chwyciłaś ze stołu plastikowy młotek i zanim Daehyun zdążył zorientować się, co planowałaś, trzasnęłaś go z całej siły w czoło. Zatoczył się w tył i oparł o ścianę.- No, teraz jesteśmy kwita- złapałaś się pod boki i zaśmiałaś kpiąco.
- No, cóż. Zasłużyłem- przyznał chłopak i pokręcił głową. Potarł palcami powieki, bo nieco go zamroczyło.- Czy teraz mogę ja mieć do ciebie pewną prośbę?
- Zależy jaką.
- Mogłabyś nie spać dzisiaj w pokoju Yongguk'a?
- Więc, gdzie niby mam spać?- zmarszczyłaś brwi, a zakłopotana mina wokalisty powiedziała ci wszystko.
- No, u mnie...
Wpatrywałaś się w czerwieniejacą twarz Daehyun'a i musiałaś przyznać jedno. Nie ważne, jak bardzo wnerwiającym skubańcem chłopak był, był też niesamowicie słodki i nie mogłaś długo mieć mu za złe tego wszystkiego. Westchnęłaś ciężko i przeszłaś korytarzem do drzwi jego pokoju.
- Zajmuję łóżko!- wykrzyknęłaś i niemal roześmiałaś się widząc rozczarowanie Daehyun'a. On na serio myślał, że będziesz z nim spała?