środa, 4 lutego 2015

Druga szansa cz. 7



- Że od kiedy ona tu jest?!- wykrzyknął Himchan. Yongguk westchnął ciężko i spojrzał zakłopotany na Dianę. Ta siedziała na podłokietniku kanapy, obserwując z pokerową twarzą każdego z członków B.A.P.

- I że niby kim ona jest? Duchem? A może jeszcze wróżką z Nibylandii?- Youngjae nie wiedział, czy powinien się śmiać, płakać, czy wrzeszczeć. To wszystko musiało być głupim snem. Diana westchnęła.

- Wiem, że to wszystko wydaje wam się absurdalne, ale sam fakt, że jestem tutaj, dowodzi prawdziwości słów Yongguk'a.

- Nie, to wszystko dowodzi tylko, że podczas wypadku coś poprzestawiało mu się w głowie- syknął Daehyun. Diana znów westchnęła. "I tak przyjęli to lepiej niż myślałam" stwierdziła smętnie w myślach.

Dziewczyna nie wiedziała, czy dobrze zrobiła opowiadając B.A.P całą historię, ale lepiej żeby wiedzieli skoro nagle zaczęli ją widzieć. Poza tym, Yongguk powinien w końcu dowiedzieć się o prawdziwym celu Mścicielki. Jednak prawda chyba jeszcze do niego nie dotarła, ponieważ wogóle nie przejął się tym, że zjawa czyhała na jego życie.

- Poza tym, co ma znaczyć ten atak na nas? Co to za duch i czemu chce zabić Bang'a?- Himchan wstał gwałtownie i zbliżył się do Diany. Żaden jej mięsień nawet nie drgnął, kiedy uniosła wzrok i ze stoickim spokojem odpowiedziała na pytania visual'a.

- To dusza dziewczyny, która chce zemścić się za swoją śmierć. Problem polega na tym, że obwinia o nią Yongguk'a, który nie zdołał jej uratować- Himchan zmarszczył brwi.

- Że niby Yongguk kogoś zabił?- prychnął chłopak wskazując na lidera, który wyglądał, jakby miał się rozpaść.

- Nie, wręcz przeciwnie, chciał pomóc. Ale, że mu się nie udało...- Diana wzruszyła ramionami.- Mściciele to istoty, które nie zaznają wewnętrznego spokoju, dopóki nie dopełnią swojej zemsty. Przez pochłaniający je gniew stają się niesamowicie silne, niemal nie do pokonania. Zdobywają energię poprzez pochłanianie negatywnych emocji ludzi i innych dusz. A, że na świecie zawsze jest obecny gniew, smutek, czy choćby lekka zawiść...- dziewczyna znów wzruszyła ramionami, zupełnie jakby mówiła o pogodzie.

- Mamy w to wszystko uwierzyć?- zapytał kpiąco Youngjae. Diana westchnęła. Nie było sensu wmawiać im absurdalnej prawdy. Lepiej było im pokazać.

Nastolatka wstała. Himchan odsunął się od niej jak poparzony. Dziewczyna podeszła do okna i zwróciła się twarzą w stronę B.A.P, którzy patrzyli na nią z mieszaniną niedowierzania, gniewu i zdezorientowania wymalowaną w oczach. Odetchnęła głęboko i skupiła wzrok na konsoli podłączonej do telewizora. Kiedy członkowie zespołu usłyszeli drobny hałas, spojrzeli w stronę joystick'ów, które nagle uniosły się w powietrze. Zamarali jeszcze bardziej zszokowani. Diana ostrożnie "odłożyła" kontroler na niską półkę i czekała na ich reakcję. Ta jednak nie nadeszła, więc zdecydowała się na nieco bardziej widowiskowy pokaz.

Uniosła w górę rękę i wykonała palcem rotacyjny ruch. Powietrze w pokoju zawirowało i ukształtowało się w niewielką kulę. Szybkość jej obrotu była tak duża, że bez problemu można było dostrzec w nieregularnej powierzchni smugi, przez które tlen stał się zwyczajnie widoczny. Niewielkie atomy połączyły się w blade fale, udowadniając siłę Diany.

- Co do...- B.A.P odsunęli się jak najdalej od urzeczywistnionej mocy nastolatki i patrzyli na nią coraz bardziej przerażeni. Diana westchnęła i machnęła ręką. Wir zniknął.

- Czyli, że to wszystko prawda?- pierwszy odezwał się Himchan. Dziewczyna musiała przyznać, że przez te ostatnie godziny naprawdę ją zaskoczył. Zachowywał się najbardziej racjonalnie z całej szóstki, a biorąc pod uwagę fakt, że Diana uważała go zwyczajnie za zespołowego błazna, zrobił na niej niemałe wrażenie.

- Chociaż wolałabym zaprzeczyć, niestety wszystko, co mówiłam jest rzeczywistością- nastolatka westchnęła. A to wszystko było pośrednio jej winą.

- Więc, co mamy teraz robić? Ja wyobrażasz sobie to wszystko?- Youngjae zrwrócił się do Yongguk'a, który nie odezwał się słowem, odkąd zaczęłam tłumaczyć cała tą pokręconą historię. Zaczęło mnie to naprawdę martwić.

- Będziecie funkcjonować tak, jak zwykle- powiedziałem, zwracając na siebie uwagę.- Zejdę wam z drogi, ale dalej będę w pobliżu. W razie potrzeby, ochronie was.

- Jaką mamy mieć pewność, że to wszytko nie jest twoim planem? Że zwyczajnie nie chcesz czegoś osiągnąć, wmawiając nam swoją, być może, zmyśloną historię?- Youngjae machnął nerwowo ręką, a Diana przekręciła oczami, tracąc pomału cierpliwość.

Nigdy nie była dobra w tłumaczeniu, a już w szczególności zjawisk, które nie mieściły się w niekomptentynych nadnaturalnie rozumkach. Spędziła kilka dni próbując przekonać Yongguk'a po wypadku, że nie zwariował. Miała robić to samo z pozostałą piątką? Prędzej sama zwariuje.

- Diana nie kłamie- usłyszeli cichy głos lidera, który zrezygnowanym ruchem przetarł dłonią twarz.

- Skąd możesz wiedzieć, że nie zrobiła ci prania mózgu, albo czegoś?

- Yyy... Po pierwsze- nastolatka przerwała Daehyun'owi- to nie film science-fiction. Nie mam żadnej skomplikowanej aparatury do tego typu przedsięwzięć. Chociaż nie twierdzę, że nie chciałabym- mruknęła bardziej do siebie.- Po drugie, nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile razy uratowałam wam tyłki przed własną głupotą- co prawda, chodziło raczej o drobne incydenty, o których nawet nie warto było wspominać, ale na przykład zalanie mieszkania przez Youngjae'a byłoby raczej poważnym problemem.

- Ja jej wierzę- Zelo odezwał się pierwszy raz. Diana rozwarła szeroko powieki z zaskoczenia. Wyznanie maknae było naprawdę szokujące, zważywszy na to, że dziewczyna sama sobie by nie uwierzyła, gdyby była na jego miejscu.- Śniłaś mi się, kiedy miałem koszmary.

- Widzicie? Nawiedza nas nawet w snach- warknął Youngjae, wskazując oskarżycielsko palcem na nieco zdezorientowaną nastolatkę.

- Nie, źle się wyraziłem- Zelo pokręcił natychmiast głową.- Kiedy miałem koszmary, ona zrobiła coś, że zniknęły.

- Aaaa, o to chodzi- mruknęła Diana, nagle zawstydzona.

- Kiedy miałem złe sny, słyszałem zawsze jej głos. Uspokajała mnie.

- Skąd pewność, że to była ona?

- Wiem, że to ona. Poznaję jej głos.

- To nie zmienia faktu, że to ona może być powodem naszych problemów- Himchan odchrząknął.

- Proszę was. Dopóki się nie pojawiłam, nawet nie wiedzieliście o ich istnieniu- mruknęła dziewczyna na powrót zirytowana.

- Może my nie chcemy twojej pomocy?- zapytał kpiąco Daehyun.

- Mhmm... Czyli wolicie, żeby stało się z wami coś podobnego jak z tą doniczką, tak?- Diana skinęła w stronę parapetu. B.A.P podąrzyli zdziwieni wzrokiem za jej gestem. Szklanej ozdobie nic nie było. Dopóki Diana nie zmarszczyła brwi i nie rozbiła doniczki na drobne kawałki. Cała szóstka drgnęła zgodnie, porażona umiejętnościami dziewczyny. Nawet Yongguk.- Zrobimy tak. Zniknę wam z oczu, będziecie sobie żyli jak dawniej.

- Co? Diana, nie...- Yongguk podniósł się z fotela i spróbował złapać ją za rękę. Nastolatka jednak cofnęła się jak opatrzona i uśmiechnęła się do chłopaka z sarkstycznym błyskiem w oku.

- Zobaczymy, jak poradzicie sobie beze mnie- oczywiście, nie zamierzała ich zostawiać na pastwę losu, ale miała teraz ważniejsze rzeczy na głowie niż użeranie się z nieufającymi jej facetami.
Jean na pewno miał coś wspólnego z poprzednim atakiem i Diana musiała dowiedzieć się, co on planował, zanim będzie za późno. Ale najpierw musiała go znaleźć.

- Narazie. Do zobaczenia, być może- mruknęła dziewczyna na odchodnym i zniknęła.

Słyszała zrozpaczony ton Yongguk'a. Nie mogła winić B.A.P za brak wiary w jej słowa, jednak walka z ich racjonalizmem musiała poczekać. Diana doszła do wniosku, że jedynym sposobem na zakończenie całej tej sprawy, jest zrozumienie jej od samych podstaw. O ile motywy Mścicielki były jej znane, o Jean'nie nie wiedziała praktycznie nic. Być może jeśli pozna historię życia francuza, dowie się o nim czegoś, co wyjaśni jego postępowanie. Chyba nawet wiedziała już, gdzie szukać...



Było grubo po północy, kiedy Diana stanęła przed jednym z regałów w starym, paryskim archiwum. Rozejrzała się dookoła, ponieważ czuła się jak przestępca, którego sumienie odezwało się po pierwszej popełnionej zbrodni. Odetchnęla głęboko, tłumacząc sobie, że nie robi nic złego. Mimo to, obręcz zdenerwowania nie chciała odpuścić i wciąż zaciskała się na jej klatce piersiowej.

Diana otworzyła metalową szufladę z napisem "Ofiary- 1940", mając nadzieję, że uda jej się znaleźć cokolwiek, co dotyczyło Jean'a. Choć było to raczej niemożliwe, ponieważ nie znała nawet jego nazwiska, które zawierało się w tysiącach innych, nie miała też pewności, czy nie okłamał jej przedstawiając się. Po ostatnich wydarzeniach wątłe zaufanie, którym go obdarzyła, skuruszało doszczętnie. Była zła na siebie, że powierzyła obcemu facetowi część swoich sekretów, ale naprawdę myślała, że Jean mógłby jej pomóc.

Dziewczyna spojrzała na sporą liczbę dokumentów i folderów, wyciągając z szuflady pierwszy w kolejności. Zważywszy na jego grubość, zapowiadało się czytania na jakąś godzinę, a to dopiero pierwszy plik dokumentów, których w archiwum mogło być nawet setki tysięcy. Szkoda, że budynek modernizowany był w latach dziewięćdziesiątych. Gdyby było inaczej, może mogłaby skorzystać z komputerowej bazy danych, a tak... Zostało jej tylko stare, dobre czytanie strony po stronie. No cóż, jak mawiała jej matka: jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.



- Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłeś jej tu zostać!- wykrzyknął Himchan. Ręka aż go świeżbiła, żeby wybić przyjacielowi jego pokrętną logikę z głowy. Jednak coś w jego twarzy sprawiło, że visual'owi zrobiło się żal lidera.

- Nic o niej nie wiecie- wykrztusił lider, wstając z fotela.

- Ty też, do cholery!- warknął młodszy i machnął nerwowo ręką.- Widziałeś co zrobiła z tą doniczką?! Co jeśli to samo zrobi z którymś z nas?!

- Diana nas nie skrzywdzi- stwierdził Yongguk z większą pewnością w głosie i zwyczajnie wyszedł z salonu. Trzasnął drzwiami swojej sypialni i rzucił się na łóżko. Omal się nie rozpłakał. Od dawna nie czuł się tak rozstrojony.

- Nie sądzisz, że przesadzasz?- zapytał cicho Daehyun. Położył Himchan'owi dłoń na ramieniu, próbując go uspokoić. Ten strząsnął rękę przyjaciela i z ciężkim westchnieniem opadł na kanapę.

- Yongguk powiedział, że dziewczyna była tutaj od czasu wypadku, prawda?- Daehyun skrzyżował ramiona na piersi i zmarszczył brwi. Himchan przytaknął.- Wiem, że to co powiem, przemawia na korzyść dziewczyny, ale czy nie sądzice, że odkąd się pojawiła, Yongguk wydaje się, no nie wiem, nieco jaśniejszy?

- Co masz na myśli?

- No...- Daehyun sam nie wiedział, skąd u niego ta myśl.- Pomyślałem sobie, że dziewczyna ma na niego dobry wpływ. Teraz, jak tak o tym myślę, to nabiera sensu. Nawet jego piosenki zyskały ostatnio większą... głębię.

- Że, co? Że niby się zakochał?

- Tego nie powiedziałem- Himchan westchnął.

- Dlaczego akurat nas spotyka to wszystko?- ukrył twarz w dłoniach.



Diana siedziała na dachu budynku stojącego naprzeciw dorm'u B.A.P. Podparła łokieć na kolanie, a brodę oparła na otwartej dłoni. Postukała palcem w szary folder. Zadziwiająco szybko jej poszło. Szukała zaledwie kilka godzin. Niestety, zrozumienie starofrancuskiego zajmie jej więcej czasu, niż by tego chciała. Ale co to dla ducha?

Spojrzała ukradkiem przez jedno z okien. W salonie zostali jedynie Himchan, Daehyun i Youngjae. Zelo wrócił do siebie, a JongUp oddał się prozaicznym, ludzkim czynnościom. Na pierwszy rzut oka, w mieszkaniu panował względny spokój, jednak nastolatka dobrze wiedziała, że wszystkich gnębiły wątpliwości i strach, nawet ją. Zaczęła obawiać się, że nie udzwignie odpowiedzialności, którą niosła za sobą szóstka żyć. Jednak ona zawsze kończyła, co zaczynała. Nawet jeśli oznaczało to stuprocentowe poświęcenie sprawie...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz