środa, 12 listopada 2014

Daehyun-B.A.P- "Przeznaczenie"



Zdawało ci się kiedyś, że świat stanął na głowie, że obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, a ty znalazłaś się w jego centrum? Wiedziałaś, że wszystko, co wydarzyło się w ostatnim czasie było niepojęte, niezrozumiałe i zakręcone. Zawsze myślałaś, że bajeczki o spadających gwiazdach, czterolistnych koniczynach, o krasnalach i garncach złota na końcu tęczy były wyssane z palca i niepoparte żadnymi logicznymi dowodami. Jednak jak się okazało, to czego ludzki rozum nie umie pojąć może sprawić ci nie lada kłopot, zwłaszcza kiedy okaże się, że wierzenia, które uważałaś za ludowe kłamstwa odcisną na tobie prawdę własnej egzystencji…
Siedziałaś na miękkiej kanapie i wciąż myślałaś, że wszystko dookoła było jedynie wytworem twojej wyobraźni. Znajdowałaś się w dormie B.A.P  i czekałaś na swojego pierwszego w życiu chłopaka. Nie tylko ty zresztą. Pięciu członków zespołu chodziło niespokojnie po mieszkaniu, wyklinając w różnych językach młodego wokalistę. Daehyun szykował się do wyjścia od dwóch godzin. Za czterdzieści pięć minut B.A.P mieli wystąpić w jednym z programów rozrywkowych i byli już nieźle spóźnieni na charakteryzację i inne idolskie sprawy, o których nie miałaś pojęcia.
Westchnęłaś ciężko i rzuciłaś krótkie spojrzenie w stronę fotela stojącego naprzeciw ciebie. Siedzącego na nim chłopczyka nie dostrzegały żadne oczy prócz twoich. Jak już zdążyłaś się przekonać, jego obecność była dla ciebie zbawieniem, ale w pewnych momentach również przekleństwem. Twój Aniołek Stróż przybył do ciebie, aby spełnić twe najskrytsze marzenia. A zaczęło się od głupiej spadającej gwiazdy. Pewnego dnia Fatum- bo tak nazwałaś chłopczyka- pojawił się w twoim pokoju i powiedział, że zrobi, co mu rozkażesz. Myśląc, że albo zwariowałaś, albo śniłaś powiedziałaś pierwszą rzecz, jaka przyszła ci do głowy: „Chcę, aby Daehyun był moim chłopakiem…”. Kila błysków, zawrotów głowy i krzyków później okazało się, że twoje życzenie rzeczywiście się spełniło… Fatum jednak ostrzegł cię, że zmienioną rzeczywistością łatwo było manipulować. Nie rozumiałaś w pełni jego słów, ale póki co nie wydarzyło się nic złego, nie licząc kilku wpadek z jego udziałem.
- Już jestem- Daehyun wyszedł z łazienki z szerokim uśmiechem na ustach. Podszedł do ciebie i czule cmoknął cię w czoło. Zarumieniłaś się i uciekłaś spojrzeniem w bok. Fatum posłał ci uradowany uśmiech.
- Dłużej nie szło?!- warknął Youngjae i pociągnął wokalistę w stronę drzwi. Zachichotałaś.
- A ty nie idziesz, księżniczko?- Yongguk rzucił ci spojrzenie przez ramię. Wstałaś z kanapy i niemal niezauważalnie skinęłaś na Fatuma. Aniołek wzbił się w powietrze. Jego srebrzące skrzydełka zafalowały.
- I jak? Podoba ci się nowe życie?- zapytał.
- Wciąż próbuję doszukać się kruczków- wyszeptałaś, mając nadzieję, że żaden z chłopaków nie mógł cię usłyszeć. Wyszłaś na podwórze i poczekałaś z chłopakami, aż na podjazd wjedzie samochód.
Jak się spodziewałaś, Daehyun pociągnął cię na tylnie siedzenie. Usiadłaś koło niego. Złapał cię za rękę i delikatnie gładził twój nadgarstek. Nie wymówił ani słowa, w odróżnieniu od reszty zespołu. Bawiły cię ich „inteligentne” konwersacje i często musiałaś się powstrzymywać przed otwartym wyśmiewaniem się z ich dziecinnego zachowania.
         Kątem oka dostrzegłaś błysk srebra. Fatum przysiadł na oparciu fotela Himchan’a i machał radośnie nóżkami. Ciężko było uwierzyć, że tak niewinne dziecko miało w swym władaniu moc zdolną do zmiany rzeczywistości. Mimo widocznej potęgi okazywał jednak swoją dziecięcą stronę. Dzięki tobie pierwszy raz zszedł na ziemię i z niezmierną ciekawością poznawał każdy aspekt ludzkiego życia. Czasem jego obecność sprawiała ci kłopoty, ale przyzwyczaiłaś się do jego głosu i nie wyobrażałaś sobie, żeby nagle zniknął. Zaprzyjaźniliście się. Uśmiechnęłaś się, zapominając o tym, że siedzisz w samochodzie z innymi ludźmi.
         - Co cię tak rozbawiło, księżniczko?- Daehyun odwrócił ku sobie twoją twarz i spojrzał ci w oczy. Twój uśmiech jeszcze się poszerzył. Wzruszyłaś tylko ramionami. Chłopak zmarszczył brwi, jednak po chwili przyciągnął cie do siebie i przytulił. Nie spodziewałaś się, że nagle zacznie się nad tobą „znęcać”.
         Miałaś niesamowite łaskotki i Daehyun doskonale wiedział, jak to wykorzystać. Próbowałaś się od niego oderwać, jednak ograniczona przestrzeń utrudniała ci zadanie. Twój chłopak nie przestał się z tobą przekomarzać nawet wtedy, kiedy Yongguk rzucił w niego pustą puszką po coli.
         - Weź ją zostaw- lider spojrzał na niego karcąco, mimo, że sam próbował pohamować śmiech. To wszystko musiało być snem… Jak inaczej wytłumaczyć radość, jaką odczuwałaś? Miałaś szczerą nadzieję, że twoje szczęście trwać będzie wiecznie…


         Podrygiwałaś w rytmie muzyki i przyglądałaś się, jak twój chłopak roztapia swoim głosem serca fanek. Stałaś za kulisami czekałaś cierpliwie na zakończenie występu. Fatum przysiadł blisko ciebie i przyglądał się bacznie jednemu z reflektorów. Bawiła cię jego dziecinna fascynacją otaczającym go światem, jednak nie komentowałaś jego zachowania i cieszyłaś się z życia, jakie ci zapewnił. Nie byłaś egoistką. Nie prosiłaś go o fortunę, czy willę nad brzegiem morza. Tak naprawdę, wszystkie twoje życzenia były raczej spontaniczne i drobne. Nigdy nie zastanawiałaś się dłużej niż kilka sekund na swoimi słowami, mimo to, nie spowodowałaś na razie żadnej szkody… No właśnie, na razie…
         W pewnym momencie uśmiech na twarzy Fatuma zbladł. Wydał się czymś niesamowicie zaniepokojony. Zauważyłaś, że nerwowo zagryzał wargę. Początkowo myślałaś, że może kusiło go coś, czego nie powinien robić, żeby nie przysporzyć ci wstydu, jednak kiedy spojrzał na ciebie z niemą rozpaczą wymalowaną w oczach, zrozumiałaś, iż naprawdę coś było nie tak.
         - O co chodzi, Fatum?- zapytałaś cicho. Wyglądał, jakby zaraz miał się popłakać.
         - Powiedz mi, pamiętasz, co mówiłem tuż po tym, jak się poznaliśmy?- zastanowiłaś się.
         - Chodzi ci o manipulację rzeczywistością?- przytaknął.
         - Czy wiesz, ilu ludzi na świecie ma Aniołów Stróżów?- chłopczyk wykręcił sobie nerwowo palce. Skąd miałaś to wiedzieć? Ludzka populacja liczyła sobie około siedmiu miliardów. Nagle coś ci się przypomniało.
         - Z tego, co się orientuje, według Biblii każdy z nas ma Anioła Stróża.
         - Owszem- Fatum pokiwał głową.- Nie każdy z was zdaje sobie z tego sprawę, ale znaczna większość poznała swojego Strażnika.
         - I co w związku z tym?- zmarszczyłaś brwi, czując jak zdenerwowanie zaczęło panoszyć się w twoim umyśle.
         - Co się dzieje, kiedy w małym pomieszczeniu znajduje się zbyt dużo ludzi?
         - No nie wiem, jest mało miejsca?- zapytałaś pół żartem, pół serio.
         - Chaos. Ciężko opanować hałas, wrzawę i poruszenie…- Fatum wzniósł się w górę i spojrzał w sufit. Zupełnie, jakby jego wzrok mógł sięgnąć gdzieś dalej, gdzieś, gdzie ty nie miałaś dostępu.
         - Fatum, co się dzieje?- zapytałaś szczerze zaniepokojona. Zmarszczył smutno brwi.
         - Bardzo cię polubiłem, wiesz?
         - Ja ciebie też…- posłałaś mu uśmiech, przesycony oznakami paniki. Po jego policzkach spłynęły pierwsze łzy.- Fatum, co się dzieje? Coś cię boli?- nie wiedziałaś, czy anioły mogły odczuwać ból, ale inne logiczne wyjaśnienie jego zachowania nie przychodziło ci go głowy.
         - Będziemy musieli się pożegnać- wyszeptał tak cicho, że ledwie mogłaś to usłyszeć. Wszystko wokoło stanęło. Dźwięki wyblakły, obrazy rozmazały się, a ziemia pod twoimi stopami zagrzmiała, jakby uderzył w nią kilku tonowy tir. Twoje wargi zadrżały.
         - Co ty mówisz?
         - Zbyt dużo zmian zaszło na ziemi w jednym czasie. Rzeczywistość zaczyna zanikać…- Fatum zrównał się z twoją twarzą.- Sprawdza się to, co ci powiedziałem. Raz zmienioną rzeczywistością znacznie łatwiej jest manipulować. Czas łatwiej poddaje się zmianom, staje się bardziej elastyczny, przez co tracimy nad nim kontrolę…
         - Nie rozumiem, chcesz przez to powiedzieć, że Ziemia zaczyna wariować?
         - Tak- Aniołek pokiwał smutno głową.
         - Co to ma wspólnego ze mną, z nami?!- machnęłaś w panice rękami.
         - Ty również wypowiadałaś życzenia. Może nie były wyolbrzymione, ale wciąż oddziaływały na rzeczywistość, zmieniając ją- wyjaśnił.
         - Ale dlaczego ty musisz odejść?!
         - Każdy z nas będzie musiał- wyszeptał Fatum.- Każdy z Aniołów będzie musiał wrócić… na górę.
         - Ale…
         - Wszystko zmieni się ostatecznie dziś o północy. Przykro mi- Fatum pogładził cię po drgającym, zaczerwienionym policzku. Z jego oczu znów trysnęły łzy. Nie, on musiał żartować. To nie mógł być koniec!


         Po upływie godziny prawda wciąż nie docierała do twojego umysłu. Zdałaś sobie sprawę, ze będziesz musiała pożegnać się ze wszystkim, co doświadczyłaś, co otrzymałaś. Nie chciałaś tego zaakceptować. W drodze powrotnej po występie, uchwyciłaś się kurczowo dłoni Daehyun’a, zupełnie, jakby mogło to powstrzymać nadchodzące zmiany, albo raczej ich powrót do normalności. Fatum powiedział, że wszystko będzie wyglądało tak, jakbyś nigdy go nie poznała. Miałaś wrócić do domu, zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Ale ty nie chciałaś zapominać!
         - O co chodzi, księżniczko?- Daehyun pogładził cię po policzku. Zacisnęłaś jeszcze mocniej palce na jego dłoni i wtuliłaś twarz w jego ramię.
         - Jestem po prostu zmęczona…- wyszeptałaś, mając nadzieję, że chłopak uwierzy twoim słowom. Tak się jednak nie stało. Wokalista uniósł delikatnie twoją twarz i spojrzał ci uważnie w oczy.
         - Przecież widzę, że coś jest nie tak. Wyglądasz, jakbyś miała się popłakać.
         - Jestem zmęczona- powtórzyłaś, jak echo i potarłaś bladym policzkiem o jego dłoń.
         - Źle się czujesz?- zapytał zaniepokojony. „Tak!” chciałaś krzyknąć. Za niespełna godzine miałaś utracić chłopaka, którego szczerze pokochałaś. Nie, jak fanka kocha swojego idola, ale jak kobieta kocha mężczyznę. Zagryzłaś wargę, dławiąc łzy.- Może powinniśmy pojechać do lekarza?- skierował swoje pytanie bardziej do Yongguka i menadżera, aniżeli do ciebie. Pokręciłaś natychmiast głową. Jeśli rzeczywiście miałaś go stracić na zawsze to chociaż chciałaś ostatnie wasze wspólne minuty spędzić sam na sam.
         Przywdziałaś na usta wymuszony uśmiech i powtórzyłaś swoją wymówkę:
         - Jestem po prostu zmęczona. Zdrzemnę się odrobinkę i poczuję się lepiej. Zobaczysz- rozczochrałam mu włosy i puściłam nieco kanciaste oczko. Z pod powieki omal nie wypłynęła pojedyncza łza.
         - Skoro tak mówisz…- wymruczał Daehyun niezbyt przekonany, jednak ustąpił w końcu i obiął cię opiekuńczo ramieniem. Przylgnęłaś do niego szczelnie, pragnąc wchłonąć jak najwięcej kontaktu, tak, aby wystarczyło ci na resztę życia…


         Pragnąc spędzić z nim ostanie wspólne chwile, wybłagałaś u chłopaków, aby pozwolili ci zostać na noc. Zgodzili się niemal natychmiast. Pokonałaś zawstydzenie i ułożyłaś obok chłopaka na łóżku. Gładził cię po włosach i nucił spokojną kołysankę. Byłaś zmęczona, ale usilnie starałaś się nie spać. Wtuliłaś się w jego tors i wdychałaś jego zapach.
         Ciemność panująca w pokoju była niesamowicie kojąca i łagodziła nieco nerwy i strach przed tęsknotą. Przełykałaś gorzkosłone łzy i kurczowo obejmowałaś Daehyun’a w pasie. Zbliżała się północ- czas rozstania. Uniosłaś się na łokciu i pogładziłaś go po twarzy. Od tej pory będziesz mogła oglądać go jedynie na zdjęciach…
         Chłopak nagle otworzył oczy. Nie chciałaś go budzić, nie musiałabyś się z nim żegnać. Daehyun posłał ci rozleniwiony uśmiech i przekręcił się na plecy. Ziewnął przeciągle. Ułożyłaś głowę na jego ramieniu.
         - Odkąd skończyliśmy koncert jesteś jakaś dziwna. Co się dzieje?- wokalista wplótł palce w twoje włosy i delikatnie masował ci głowę. Odetchnęłaś.
         - Nic, po prostu… Kocham cię, oppa- wyszeptałaś.
         - Ja też cię kocham- uniósł się i złożył na twoich ustach czuły pocałunek. Nie dałaś rady powstrzymać już łez. Zaszlochałaś, czym wprawiłaś Daehyun’a w osłupienie. Zegar elektroniczny na szafce wybił dwudziestą trzecią pięćdziesiąt siedem.
         - Zaśpiewaj mi coś- wyszeptałaś płaczliwie. Chłopak spełnił twoją prośbę. Trzy minuty ciągnęły ci się w nieskończoność.
         Nagle stało się. Czas stanął w miejscu. Postać Daehyun’a zastygła. Ostatni raz objęłaś go rękami w pasie i powiedziałaś:
         - Saranghae, oppa…- i wszystko zniknęło. Począwszy od chłopaka, przez meble w pokoju, ciemne ściany, aż w końcu spowiła cię ciemność…


Kiedy się obudziłaś, myślałaś, że to wszystko było snem, przez który uroniłaś w nocy morze łez. Wstałaś ociężale z łóżka, a twój wzrok przyciągnął pamiętnik leżący na drewnianym biurku. Dziwne przeczucie podpowiedziało ci, aby otworzyć ostatnią jego stronę. Na jej dolnej krawędzi widniał schludnie wykaligrafowany napis:

Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko jest wolą przeznaczenia*…

Roześmiałaś się ironicznie przez tą grę słów, rozumiejąc, że to wszystko nie było snem, i że nie zapomniałaś, mimo iż powinnaś. Opadłaś z powrotem na pościel i rozszlochałaś się na dobre. Płakałaś tak głośno, że aż twoja zaniepokojona mama wbiegła z krzykiem do pokoju. Próbowała dowiedzieć, się, co się stało, jednak ty byłaś jedynie w stanie zacisnąć kurczowo pieści na jej koszulce i łzawym milczeniem zbyć swoje utracone, wymarzone życie….


Wróciłaś, chociaż początkowo opierałaś się przed przyjęciem prezentu od mamy. Kupiła ci na urodziny bilet do Korei. Z niemałym wahaniem i obawą przed nawrotem wspomnień wyjechałaś w wymarzoną podróż, którą tak naprawdę odbyłaś. Stanęłaś z żalem w oczach na rzeką Han i spoglądałaś w rozświetloną przez nocne światła toń. Westchnęłaś ciężko i wciąż wpatrując się w ciemną wodę, ruszyłaś przed siebie. Spacer na powietrzu pomógł ci oczyścić myśli.
Dzierżyłaś w dłoni list. Napisałaś go mając nadzieję, że być może będziesz miała kiedyś nadzieję wręczyć go ukochanej osobie. Poniewczasie zdałaś sobie sprawę, że nawet gdyby udało ci się dostarczyć wiadomość, Daehyun nie odwzajemniłby twoich uczuć. Jego miłość była wymuszona przez twoje życzenie. Pociągnęłaś nosem, kiedy wiatr rozwiał ci włosy. Odetchnęłaś głęboko  podjęłaś niespodziewaną decyzję.
Odwróciłaś się tyłem do brzegu rzeki i poczekałaś na kolejny, silniejszy podmuch. Uniosłaś w górę rękę trzymającą list. Kiedy chłodny wiatr uderzył cię w twarz, rozwarłaś palce. Biała koperta gnana siłą żywiołu poleciała gdzieś daleko. Kto wie, być może kiedyś dotrze do Daehyun’a? Może przekaże mu miłość nieznanej dziewczyny? A może dotrze do innej zakochanej pary, która wysłucha jej przedziwnej historii miłosnej? Przeznaczenie to dziwna zależność. Kto wie, jak pokieruje twoimi uczuciami przelanymi na papier?
Przysiadłaś na wilgotnej trawie i oparłaś brodę na kolanach. Słuchałaś odgłosów nocy: śmiejących się ludzi, świerszczów grających swoje serenady. Nagle przez ogarniający cię hałas przedarł się czyjś głos. Zamrugałaś zdzwiona, ponieważ miałaś wrażenie, jakbyś dobrze go znała. Rozejrzałaś się dookoła i wtedy go zobaczyłaś. Stał tam, równie zdumiony co ty. Patrzył uważnie, próbując zrozumieć. W ręce dzierżył twój list.
Podszedł do ciebie wolnym krokiem z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zamrugałaś.
- Ja śnię…- wyszeptałaś. Nagle zaschło ci w gardle, a łzy zakuły cię w oczy. Uśmiechnął się i odgarnął ci grzywkę z czoła. Złożył na nim czuły pocałunek.
- Jeśli tak, to proszę, nie budź się…- powiedział swoim cudownym głosem.- Naprawdę myślałaś, że zdołam cię zapomnieć?- zapytał z lekko wyczuwalną kpiną. Twoje wargi zadrgały, kiedy rzuciłaś mu się na szyję. Był tu. Z tobą. Pamiętał cię, wciąż kochał…
- Daehyun…- wyszeptałaś.
-Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko jest wolą przeznaczenia…- usłyszałaś głos Fatuma i pierwszy raz od paru dni szczerze się roześmiałaś…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Fatum(z łac. przeznaczenie)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz