Zdawało
ci się kiedyś, że świat stanął na głowie, że obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, a
ty znalazłaś się w jego centrum? Wiedziałaś, że wszystko, co wydarzyło się w
ostatnim czasie było niepojęte, niezrozumiałe i zakręcone. Zawsze myślałaś, że
bajeczki o spadających gwiazdach, czterolistnych koniczynach, o krasnalach i
garncach złota na końcu tęczy były wyssane z palca i niepoparte żadnymi
logicznymi dowodami. Jednak jak się okazało, to czego ludzki rozum nie umie
pojąć może sprawić ci nie lada kłopot, zwłaszcza kiedy okaże się, że wierzenia,
które uważałaś za ludowe kłamstwa odcisną na tobie prawdę własnej egzystencji…
Siedziałaś
na miękkiej kanapie i wciąż myślałaś, że wszystko dookoła było jedynie wytworem
twojej wyobraźni. Znajdowałaś się w dormie B.A.P i czekałaś na swojego pierwszego w życiu
chłopaka. Nie tylko ty zresztą. Pięciu członków zespołu chodziło niespokojnie
po mieszkaniu, wyklinając w różnych językach młodego wokalistę. Daehyun
szykował się do wyjścia od dwóch godzin. Za czterdzieści pięć minut B.A.P mieli
wystąpić w jednym z programów rozrywkowych i byli już nieźle spóźnieni na
charakteryzację i inne idolskie sprawy, o których nie miałaś pojęcia.
Westchnęłaś
ciężko i rzuciłaś krótkie spojrzenie w stronę fotela stojącego naprzeciw
ciebie. Siedzącego na nim chłopczyka nie dostrzegały żadne oczy prócz twoich.
Jak już zdążyłaś się przekonać, jego obecność była dla ciebie zbawieniem, ale w
pewnych momentach również przekleństwem. Twój Aniołek Stróż przybył do ciebie,
aby spełnić twe najskrytsze marzenia. A zaczęło się od głupiej spadającej
gwiazdy. Pewnego dnia Fatum- bo tak nazwałaś chłopczyka- pojawił się w twoim
pokoju i powiedział, że zrobi, co mu rozkażesz. Myśląc, że albo zwariowałaś,
albo śniłaś powiedziałaś pierwszą rzecz, jaka przyszła ci do głowy: „Chcę, aby Daehyun był moim chłopakiem…”. Kila
błysków, zawrotów głowy i krzyków później okazało się, że twoje życzenie
rzeczywiście się spełniło… Fatum jednak ostrzegł cię, że zmienioną
rzeczywistością łatwo było manipulować. Nie rozumiałaś w pełni jego słów, ale
póki co nie wydarzyło się nic złego, nie licząc kilku wpadek z jego udziałem.
-
Już jestem- Daehyun wyszedł z łazienki z szerokim uśmiechem na ustach. Podszedł
do ciebie i czule cmoknął cię w czoło. Zarumieniłaś się i uciekłaś spojrzeniem
w bok. Fatum posłał ci uradowany uśmiech.
-
Dłużej nie szło?!- warknął Youngjae
i pociągnął wokalistę w stronę drzwi. Zachichotałaś.
- A ty nie idziesz, księżniczko?- Yongguk
rzucił ci spojrzenie przez ramię. Wstałaś z kanapy i niemal niezauważalnie
skinęłaś na Fatuma. Aniołek wzbił się w powietrze. Jego srebrzące skrzydełka
zafalowały.
- I jak? Podoba ci się nowe życie?- zapytał.
- Wciąż próbuję doszukać się kruczków-
wyszeptałaś, mając nadzieję, że żaden z chłopaków nie mógł cię usłyszeć. Wyszłaś
na podwórze i poczekałaś z chłopakami, aż na podjazd wjedzie samochód.
Jak się spodziewałaś, Daehyun pociągnął cię na
tylnie siedzenie. Usiadłaś koło niego. Złapał cię za rękę i delikatnie gładził
twój nadgarstek. Nie wymówił ani słowa, w odróżnieniu od reszty zespołu. Bawiły
cię ich „inteligentne” konwersacje i często musiałaś się powstrzymywać przed
otwartym wyśmiewaniem się z ich dziecinnego zachowania.
Kątem oka
dostrzegłaś błysk srebra. Fatum przysiadł na oparciu fotela Himchan’a i machał
radośnie nóżkami. Ciężko było uwierzyć, że tak niewinne dziecko miało w swym
władaniu moc zdolną do zmiany rzeczywistości. Mimo widocznej potęgi okazywał
jednak swoją dziecięcą stronę. Dzięki tobie pierwszy raz zszedł na ziemię i z
niezmierną ciekawością poznawał każdy aspekt ludzkiego życia. Czasem jego obecność
sprawiała ci kłopoty, ale przyzwyczaiłaś się do jego głosu i nie wyobrażałaś
sobie, żeby nagle zniknął. Zaprzyjaźniliście się. Uśmiechnęłaś się, zapominając
o tym, że siedzisz w samochodzie z innymi ludźmi.
- Co cię tak
rozbawiło, księżniczko?- Daehyun odwrócił ku sobie twoją twarz i spojrzał ci w
oczy. Twój uśmiech jeszcze się poszerzył. Wzruszyłaś tylko ramionami. Chłopak
zmarszczył brwi, jednak po chwili przyciągnął cie do siebie i przytulił. Nie
spodziewałaś się, że nagle zacznie się nad tobą „znęcać”.
Miałaś
niesamowite łaskotki i Daehyun doskonale wiedział, jak to wykorzystać.
Próbowałaś się od niego oderwać, jednak ograniczona przestrzeń utrudniała ci
zadanie. Twój chłopak nie przestał się z tobą przekomarzać nawet wtedy, kiedy Yongguk
rzucił w niego pustą puszką po coli.
- Weź ją
zostaw- lider spojrzał na niego karcąco, mimo, że sam próbował pohamować
śmiech. To wszystko musiało być snem… Jak inaczej wytłumaczyć radość, jaką
odczuwałaś? Miałaś szczerą nadzieję, że twoje szczęście trwać będzie wiecznie…
Podrygiwałaś w
rytmie muzyki i przyglądałaś się, jak twój chłopak roztapia swoim głosem serca
fanek. Stałaś za kulisami czekałaś cierpliwie na zakończenie występu. Fatum
przysiadł blisko ciebie i przyglądał się bacznie jednemu z reflektorów. Bawiła
cię jego dziecinna fascynacją otaczającym go światem, jednak nie komentowałaś jego
zachowania i cieszyłaś się z życia, jakie ci zapewnił. Nie byłaś egoistką. Nie
prosiłaś go o fortunę, czy willę nad brzegiem morza. Tak naprawdę, wszystkie
twoje życzenia były raczej spontaniczne i drobne. Nigdy nie zastanawiałaś się
dłużej niż kilka sekund na swoimi słowami, mimo to, nie spowodowałaś na razie
żadnej szkody… No właśnie, na razie…
W pewnym
momencie uśmiech na twarzy Fatuma zbladł. Wydał się czymś niesamowicie
zaniepokojony. Zauważyłaś, że nerwowo zagryzał wargę. Początkowo myślałaś, że
może kusiło go coś, czego nie powinien robić, żeby nie przysporzyć ci wstydu,
jednak kiedy spojrzał na ciebie z niemą rozpaczą wymalowaną w oczach,
zrozumiałaś, iż naprawdę coś było nie tak.
- O co chodzi,
Fatum?- zapytałaś cicho. Wyglądał, jakby zaraz miał się popłakać.
- Powiedz mi,
pamiętasz, co mówiłem tuż po tym, jak się poznaliśmy?- zastanowiłaś się.
- Chodzi ci o
manipulację rzeczywistością?- przytaknął.
- Czy wiesz,
ilu ludzi na świecie ma Aniołów Stróżów?- chłopczyk wykręcił sobie nerwowo
palce. Skąd miałaś to wiedzieć? Ludzka populacja liczyła sobie około siedmiu
miliardów. Nagle coś ci się przypomniało.
- Z tego, co
się orientuje, według Biblii każdy z nas ma Anioła Stróża.
- Owszem- Fatum
pokiwał głową.- Nie każdy z was zdaje sobie z tego sprawę, ale znaczna
większość poznała swojego Strażnika.
- I co w
związku z tym?- zmarszczyłaś brwi, czując jak zdenerwowanie zaczęło panoszyć
się w twoim umyśle.
- Co się
dzieje, kiedy w małym pomieszczeniu znajduje się zbyt dużo ludzi?
- No nie wiem,
jest mało miejsca?- zapytałaś pół żartem, pół serio.
- Chaos. Ciężko
opanować hałas, wrzawę i poruszenie…- Fatum wzniósł się w górę i spojrzał w
sufit. Zupełnie, jakby jego wzrok mógł sięgnąć gdzieś dalej, gdzieś, gdzie ty
nie miałaś dostępu.
- Fatum, co się
dzieje?- zapytałaś szczerze zaniepokojona. Zmarszczył smutno brwi.
- Bardzo cię
polubiłem, wiesz?
- Ja ciebie też…-
posłałaś mu uśmiech, przesycony oznakami paniki. Po jego policzkach spłynęły
pierwsze łzy.- Fatum, co się dzieje? Coś cię boli?- nie wiedziałaś, czy anioły
mogły odczuwać ból, ale inne logiczne wyjaśnienie jego zachowania nie
przychodziło ci go głowy.
- Będziemy
musieli się pożegnać- wyszeptał tak cicho, że ledwie mogłaś to usłyszeć.
Wszystko wokoło stanęło. Dźwięki wyblakły, obrazy rozmazały się, a ziemia pod twoimi
stopami zagrzmiała, jakby uderzył w nią kilku tonowy tir. Twoje wargi zadrżały.
- Co ty mówisz?
- Zbyt dużo
zmian zaszło na ziemi w jednym czasie. Rzeczywistość zaczyna zanikać…- Fatum
zrównał się z twoją twarzą.- Sprawdza się to, co ci powiedziałem. Raz zmienioną
rzeczywistością znacznie łatwiej jest manipulować. Czas łatwiej poddaje się
zmianom, staje się bardziej elastyczny, przez co tracimy nad nim kontrolę…
- Nie rozumiem,
chcesz przez to powiedzieć, że Ziemia zaczyna wariować?
- Tak- Aniołek
pokiwał smutno głową.
- Co to ma
wspólnego ze mną, z nami?!- machnęłaś w panice rękami.
- Ty również
wypowiadałaś życzenia. Może nie były wyolbrzymione, ale wciąż oddziaływały na
rzeczywistość, zmieniając ją- wyjaśnił.
- Ale dlaczego
ty musisz odejść?!
- Każdy z nas
będzie musiał- wyszeptał Fatum.- Każdy z Aniołów będzie musiał wrócić… na górę.
- Ale…
- Wszystko
zmieni się ostatecznie dziś o północy. Przykro mi- Fatum pogładził cię po
drgającym, zaczerwienionym policzku. Z jego oczu znów trysnęły łzy. Nie, on
musiał żartować. To nie mógł być koniec!
Po upływie
godziny prawda wciąż nie docierała do twojego umysłu. Zdałaś sobie sprawę, ze
będziesz musiała pożegnać się ze wszystkim, co doświadczyłaś, co otrzymałaś.
Nie chciałaś tego zaakceptować. W drodze powrotnej po występie, uchwyciłaś się
kurczowo dłoni Daehyun’a, zupełnie, jakby mogło to powstrzymać nadchodzące
zmiany, albo raczej ich powrót do normalności. Fatum powiedział, że wszystko
będzie wyglądało tak, jakbyś nigdy go nie poznała. Miałaś wrócić do domu,
zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Ale ty nie chciałaś zapominać!
- O co chodzi,
księżniczko?- Daehyun pogładził cię po policzku. Zacisnęłaś jeszcze mocniej
palce na jego dłoni i wtuliłaś twarz w jego ramię.
- Jestem po
prostu zmęczona…- wyszeptałaś, mając nadzieję, że chłopak uwierzy twoim słowom.
Tak się jednak nie stało. Wokalista uniósł delikatnie twoją twarz i spojrzał ci
uważnie w oczy.
- Przecież
widzę, że coś jest nie tak. Wyglądasz, jakbyś miała się popłakać.
- Jestem
zmęczona- powtórzyłaś, jak echo i potarłaś bladym policzkiem o jego dłoń.
- Źle się
czujesz?- zapytał zaniepokojony. „Tak!”
chciałaś krzyknąć. Za niespełna godzine miałaś utracić chłopaka, którego
szczerze pokochałaś. Nie, jak fanka kocha swojego idola, ale jak kobieta kocha
mężczyznę. Zagryzłaś wargę, dławiąc łzy.- Może powinniśmy pojechać do lekarza?-
skierował swoje pytanie bardziej do Yongguka i menadżera, aniżeli do ciebie.
Pokręciłaś natychmiast głową. Jeśli rzeczywiście miałaś go stracić na zawsze to
chociaż chciałaś ostatnie wasze wspólne minuty spędzić sam na sam.
Przywdziałaś na
usta wymuszony uśmiech i powtórzyłaś swoją wymówkę:
- Jestem po
prostu zmęczona. Zdrzemnę się odrobinkę i poczuję się lepiej. Zobaczysz-
rozczochrałam mu włosy i puściłam nieco kanciaste oczko. Z pod powieki omal nie
wypłynęła pojedyncza łza.
- Skoro tak
mówisz…- wymruczał Daehyun niezbyt przekonany, jednak ustąpił w końcu i obiął
cię opiekuńczo ramieniem. Przylgnęłaś do niego szczelnie, pragnąc wchłonąć jak
najwięcej kontaktu, tak, aby wystarczyło ci na resztę życia…
Pragnąc spędzić
z nim ostanie wspólne chwile, wybłagałaś u chłopaków, aby pozwolili ci zostać
na noc. Zgodzili się niemal natychmiast. Pokonałaś zawstydzenie i ułożyłaś obok
chłopaka na łóżku. Gładził cię po włosach i nucił spokojną kołysankę. Byłaś
zmęczona, ale usilnie starałaś się nie spać. Wtuliłaś się w jego tors i
wdychałaś jego zapach.
Ciemność panująca
w pokoju była niesamowicie kojąca i łagodziła nieco nerwy i strach przed
tęsknotą. Przełykałaś gorzkosłone łzy i kurczowo obejmowałaś Daehyun’a w pasie.
Zbliżała się północ- czas rozstania. Uniosłaś się na łokciu i pogładziłaś go po
twarzy. Od tej pory będziesz mogła oglądać go jedynie na zdjęciach…
Chłopak nagle
otworzył oczy. Nie chciałaś go budzić, nie musiałabyś się z nim żegnać.
Daehyun posłał ci rozleniwiony uśmiech i przekręcił się na plecy. Ziewnął
przeciągle. Ułożyłaś głowę na jego ramieniu.
- Odkąd
skończyliśmy koncert jesteś jakaś dziwna. Co się dzieje?- wokalista wplótł
palce w twoje włosy i delikatnie masował ci głowę. Odetchnęłaś.
- Nic, po
prostu… Kocham cię, oppa- wyszeptałaś.
- Ja też cię
kocham- uniósł się i złożył na twoich ustach czuły pocałunek. Nie dałaś rady
powstrzymać już łez. Zaszlochałaś, czym wprawiłaś Daehyun’a w osłupienie. Zegar
elektroniczny na szafce wybił dwudziestą trzecią pięćdziesiąt siedem.
- Zaśpiewaj mi
coś- wyszeptałaś płaczliwie. Chłopak spełnił twoją prośbę. Trzy minuty ciągnęły
ci się w nieskończoność.
Nagle stało
się. Czas stanął w miejscu. Postać Daehyun’a zastygła. Ostatni raz objęłaś go
rękami w pasie i powiedziałaś:
- Saranghae,
oppa…- i wszystko zniknęło. Począwszy od chłopaka, przez meble w pokoju, ciemne
ściany, aż w końcu spowiła cię ciemność…
Kiedy się obudziłaś, myślałaś, że to wszystko
było snem, przez który uroniłaś w nocy morze łez. Wstałaś ociężale z łóżka, a
twój wzrok przyciągnął pamiętnik leżący na drewnianym biurku. Dziwne przeczucie
podpowiedziało ci, aby otworzyć ostatnią jego stronę. Na jej dolnej krawędzi
widniał schludnie wykaligrafowany napis:
„Nic nie
dzieje się bez przyczyny. Wszystko jest wolą przeznaczenia*…”
Roześmiałaś się ironicznie przez tą grę słów,
rozumiejąc, że to wszystko nie było snem, i że nie zapomniałaś, mimo iż
powinnaś. Opadłaś z powrotem na pościel i rozszlochałaś się na dobre. Płakałaś
tak głośno, że aż twoja zaniepokojona mama wbiegła z krzykiem do pokoju. Próbowała
dowiedzieć, się, co się stało, jednak ty byłaś jedynie w stanie zacisnąć
kurczowo pieści na jej koszulce i łzawym milczeniem zbyć swoje utracone,
wymarzone życie….
Wróciłaś, chociaż początkowo opierałaś się
przed przyjęciem prezentu od mamy. Kupiła ci na urodziny bilet do Korei. Z
niemałym wahaniem i obawą przed nawrotem wspomnień wyjechałaś w wymarzoną
podróż, którą tak naprawdę odbyłaś. Stanęłaś z żalem w oczach na rzeką Han i
spoglądałaś w rozświetloną przez nocne światła toń. Westchnęłaś ciężko i wciąż
wpatrując się w ciemną wodę, ruszyłaś przed siebie. Spacer na powietrzu pomógł
ci oczyścić myśli.
Dzierżyłaś w dłoni list. Napisałaś go mając
nadzieję, że być może będziesz miała kiedyś nadzieję wręczyć go ukochanej
osobie. Poniewczasie zdałaś sobie sprawę, że nawet gdyby udało ci się dostarczyć
wiadomość, Daehyun nie odwzajemniłby twoich uczuć. Jego miłość była wymuszona
przez twoje życzenie. Pociągnęłaś nosem, kiedy wiatr rozwiał ci włosy.
Odetchnęłaś głęboko podjęłaś
niespodziewaną decyzję.
Odwróciłaś się tyłem do brzegu rzeki i
poczekałaś na kolejny, silniejszy podmuch. Uniosłaś w górę rękę trzymającą list.
Kiedy chłodny wiatr uderzył cię w twarz, rozwarłaś palce. Biała koperta gnana
siłą żywiołu poleciała gdzieś daleko. Kto wie, być może kiedyś dotrze do
Daehyun’a? Może przekaże mu miłość nieznanej dziewczyny? A może dotrze do innej
zakochanej pary, która wysłucha jej przedziwnej historii miłosnej? Przeznaczenie
to dziwna zależność. Kto wie, jak pokieruje twoimi uczuciami przelanymi na papier?
Przysiadłaś na wilgotnej trawie i oparłaś brodę
na kolanach. Słuchałaś odgłosów nocy: śmiejących się ludzi, świerszczów
grających swoje serenady. Nagle przez ogarniający cię hałas przedarł się czyjś
głos. Zamrugałaś zdzwiona, ponieważ miałaś wrażenie, jakbyś dobrze go znała.
Rozejrzałaś się dookoła i wtedy go zobaczyłaś. Stał tam, równie zdumiony co ty.
Patrzył uważnie, próbując zrozumieć. W ręce dzierżył twój list.
Podszedł do ciebie wolnym krokiem z nieodgadnionym
wyrazem twarzy. Zamrugałaś.
- Ja śnię…- wyszeptałaś. Nagle zaschło ci w
gardle, a łzy zakuły cię w oczy. Uśmiechnął się i odgarnął ci grzywkę z czoła.
Złożył na nim czuły pocałunek.
- Jeśli tak, to proszę, nie budź się…-
powiedział swoim cudownym głosem.- Naprawdę myślałaś, że zdołam cię zapomnieć?-
zapytał z lekko wyczuwalną kpiną. Twoje wargi zadrgały, kiedy rzuciłaś mu się
na szyję. Był tu. Z tobą. Pamiętał cię, wciąż kochał…
- Daehyun…- wyszeptałaś.
-Nic nie dzieje się bez
przyczyny. Wszystko jest wolą przeznaczenia…- usłyszałaś głos Fatuma i
pierwszy raz od paru dni szczerze się roześmiałaś…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Fatum(z łac. przeznaczenie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz