poniedziałek, 1 grudnia 2014

Druga szansa cz. 2- Yongguk



Wciąż nie bardzo rozumiał, co się działo. Dziewczyny, która uważała się za jego Anioła Stróża nie widział nikt prócz niego. Początkowo próbował ją ignorować, mając nadzieję, że może omamy w końcu znikną. Jednak nastolatka wciąż podążała za nim.

Po czterech dniach wypisali go ze szpitala. Nie odniósł poważniejszych obrażeń, ale powinien zrezygnować z publicznych wystąpień przez kilka dni. Siedemnastolatka szła niezauważona za nim i za pozostałymi członkami zespołu. Przysłuchiwała się z zaciekawieniem ich rozmowie. Uśmiechała się szeroko. Nieliczni mieli okazję spędzić z B.A.P tyle czasu. Chociaż sytuacja była wysoce absurdalna, ponieważ chyba nikt nie miał takiej fanki. Fanki, która tak naprawdę nie istniała.

- Wszystko w porządku, Yongguk?- zapytał menadżer, widząc jak raper co rusz spogląda za siebie. Jak miał wytłumaczyć mężczyźnie, że patrzy na kogoś, kogo oni nie mogli zobaczyć? Zapewne pomyślałby, że na wskutek wypadku postradał zmysły.

- Tak, tak. Po prostu... Jestem jeszcze w szoku- w takie wyjaśnienie powinni uwierzyć.

- Twoi przyjaciele uwarzają, że powinieneś zostać jeszcze w szpitalu. Martwi ich twoje dziwne zachowanie- usłyszał głos dziewczyny. Spojrzał na nią ukradkiem. Ta przekrzywiła głowę i wpatrywała się w tył głowy Himchan'a. Nagle zmarszczyła zabawnie nos, zapewnie widząc w jego myślach coś, czego nie powinna.- Faceci są czasem obleśni- mruknęła. Yongguk przekręcił oczami, czekając na okazję, aby dziewczyna w końcu wszystko mu wyjaśniła.- Kiedy będziemy sami, powiem ci co wiem- powiedziała.

Yongguk westchnął ciężko. Umiejętność, jaką posiadała dziewczyna była denerwująca. Przez te cztery dni nie odstępowała go ani na krok i odczytywała każdą jego myśl. No, ale przynajmniej nie czuł się samotny, chociaż czy poczucie dziwnego zawirowania było od tego lepsze? Zależy kiedy. Dziewczyna bardzo lubiła paplać. Rzadko jej odpowiadał, mimo to monolog nastolatki był momentami interesujący. Potrafiła wypowiedzieć się na każdy podsunięty jej temat. Posiadała wiedzę z rożnych dziedzin. Yongguk zaczynał jej współczuć. Szkoda, że taka inteligencja się zmarnowała. Raper zauważył też, że pomimo tego, iż jej usta nigdy się nie zamykały, ani razu nie opowiedziały niczego, co dotyczyłoby bezpośrednio jej osoby. Widać dziewczyna nie chciała mówić o sobie... Ciekawe czemu.

Zdawał sobie sprawę, że temat dotyczący jej śmierci musiał być dla niej trudny do przełknięcia, jednak uśmiech nieschodzący z jej twarzy utwierdzał go w przekonaniu, że mimo dziwnego losu, nastolatka doświadczyła wiele dobrego w życiu. Stwierdził, że zapyta ją o to później.

Nagle dziewczyna przystanęła, a jej uśmiech zbladł. Z nieodgadnionym wyrazem twarzy wyjrzała przez jedno ze szpitalnych okien. Szokując go, przeszła przez ścianę budynku, wychodzącą ponad dziesięciometrową kolumnę. Yongguk chciał zapytać, co się stało, ale zreflektował się momentalnie, kiedy Youngjae popchał go w kierunku wyjścia. Posadzili go na tylnim siedzeniu samochodu i ruszyli drogą prowadzącą do dormu...


- Nie dasz mu spokoju, prawda?- zapytała, patrząc na bladą twarz Mścicielki. Obydwie zawisły kilkanaście metrów nad ziemią i mierzyły się zaciekle wzrokiem.

- Nie spocznę, dopóki nie pomszczę swoich krzywd.

- Tak? To lepiej poszukaj tego, kto ci to zrobił- skinęła głową na jej postać.- Za skrzywdzenie niewinnego, na pewno nie trafisz tam, gdzie chcesz.

- Lepiej nie wchodzi mi w drogę, inaczej pożałujesz!- syknęła dziewczyna i rozpłynęła się w bladych oparach własnego gniewu.

Westchnęła i pokręciła zrezygnowania głową. Zapowiadał się naprawdę długi i męczący czas. W życiu nie myślała, że przydarzy jej się coś takiego. Z normalnej nastolatki przemieniła się w paranormalnego bodyguard'a.

- Mam nadzieje, że chociaż trochę mi odpuścicie- mruknęła i spojrzała w niebo, powlekające się amarantem.- Chyba nie zapomnieliście, że wciąż czekam na rozgrzeszenie, co? 

Zmierzchało. Kończył się kolejny dzień jej dziwnej, ponad ludzkiej egzystencji. Miała nadzieję, że niedługo znów stanie się istotą ludzką. Dostała nauczkę i nie marzyła o niczym innym, jak o powrocie do domu, do rodziny, a przede wszystkim do swojego ciała...



Z ciężkim westchnieniem położył się na łóżku. Odkąd dziewczyna zniknęła za ścianą szpitalną, nie widział jej, ani nie słyszał jej głosu ani razu. Czuł się dziwnie osowiały, przez to, że nie było jej w pobliżu. Zupełnie jakby przywiązał się do nadnaturalnej aury, którą roztaczała wokół siebie. Chyba naprawdę zaczynał wariować.

- Tęskniłeś za mną?- usłyszał nagle. Rozwarł zdziwiony powieki i ujrzał nad sobą uśmiechnięta, dziewczęcą twarz. Nastolatka zawisła nad nim do góry nogami. Jej brązowo-miodowe włosy połaskotały go w policzek. Omal nie krzyknął z szoku. Spodziewając się takiej reakcji, dziewczyna zakryła mu twarz dłonią. Była chłodna, jednak delikatna. Wrażenie przypominało muśnięcie letniej mżawki.

- Chyba śnisz- stwierdził z kpiącym prychnięciem. Nastolatka opuściła kąciki ust, układając je w kształt podkówki.

- Ah, oppa ! Ranisz mnie!

- Lepiej powiedz mi w końcu, co to wszystko znaczy- Yongguk skrzyżował ramiona na piersi. Dziewczyna westchnęła ciężko.

- Od czego by tu zacząć...

- Od imienia.

- Ah, rzeczywiście. Gdzie ja mam głowę. Nie przedstawiłam się jeszcze!- minęły cztery dni, a ona naprawdę nie zdradziła mu, jak się nazywała. Miała nadzieję, że chłopak nie zapyta. Im mniej wiedział, tym lepiej.- Jestem Diana- skłoniła się kurtuazyjnie, a po chwili przybrała pozę, jakby siedziała na zawieszonym pod sufitem krześle. Założyła nogę na nogę i podpara podbródek na dłoni.

- Skąd jesteś?

- Z Polski- Yongguk zmarszczył brwi.

- Gdzie to dokładnie jest?

- Przyznaj, oppa. Nie przyswoiłeś zbyt dobrze politycznego podziału świata, co? Polscy fani czuliby się poszkodowani, gdyby to słyszeli- stwierdziła kpiąco Diana. Mimo to wyjaśniła mu dokładniej położenie jej ojczystego kraju:

- Polska to średniej wielkości kraj, leżący w środkowej części Europy.

- Skoro pochodzisz z Polski, to co robisz w Korei?- dziewczyna westchnęła znów. Zaczynali wkraczać na bardziej skomplikowane tory.

- Powiedzmy, że spełniam marzenia- odpowiedziała wymijająco i zbliżyła się do regału z książkami. Przekrzywiła głowę, przyglądając się różnorodnym pozycjom literackim.

- A co ja mam z nimi wspólnego?- Yongguk zmarszczył brwi i podszedł do nastolatki. Kolejny już raz przyjrzał się jej nieco pulchnej twarzy o delikatnych rysach, dużych niebieskich oczach i drobnym nosku. Była śliczna. Ku jego zdziwieniu, Diana spojrzała na niego z rumieńcami na policzkach.

- Dziękuję- mruknęła cicho. Cholera. Cały czas zapominał, że czytała w myślach.

- Mogłabyś przestać to robić?- wyrwał jej z ręki książkę, której zaczęła się uważnie przyglądać. Zawierała zdjęcia jego rodziny.

- Masz na myśli dotykanie twoich rzeczy czy wchodzenie ci do głowy?

- I to, i to- raper patrzył uważnie, jak dziewczyna przysiada na skraju jego łóżka.

- Wracając do twojego pytania, wbrew pozorom masz wiele wspólnego z moimi marzeniami.

- Doprawdy?- Diana przytaknęła.

- Całe życie chciałam przyjechać do Korei i poznać swoich idoli- wzruszyła ramionami.- Większość z nich mnie nie widzi, ale na szczęście, albo na nieszczęście, ty jesteś inny.

- Dlaczego?- zapytał napiętym głosem.

- Nie wiem. Może dlatego, że cię uratowałam? Nie znam dobrze dynamiki, nie wiem, jak to nazwać, świata duchów? Krainy umarłych? Wiem tylko, że przez ten nieszczęsny bilbord jesteśmy na siebie skazani- Diana odgarnęła grzywkę z czoła. Jej młodzieżowe ubranie, na które składała się nieco poszarpana koszula w kratę, luźny T-shirt, czarne spodnie i tenisówki, nie przypominało szat zjawy z zaświatów. Dziewczyna wyglądała, jak zwykła nastolatka i gdyby nie fakt, że krawędzie jej postaci lekko się rozmywały, nigdy nie wziąłby jej za ducha.

- Dlaczego właściwie ten bilbord runął?- zapytał. Nie chciało mu się wierzyć, że tak stabilna konstrukcja mogłaby ulec uszkodzeniu i nikt by tego nie zauważył.

- Nie wiem- skłamała. Lepiej, żeby Yongguk nie wiedział, że na jego duszę czyhała rozsierdzona zjawa skrzywdzonej nastolatki. I tak był dostatecznie skołowany całą sytuacją. Zresztą, albo by jej nie uwierzył, albo przeraziłby się na śmierć. Z dwojga złego, lepiej by było gdyby ja wyśmiał, mimo to darowała sobie wyjaśnienie mu, w jakim był niebezpieczeństwie. Miała nadzieję, że poradzi sobie z całą tą sprawą, zanim chłopak uświadomi sobie, że wokół niego roztaczała się niosąca nieszczęście aura.

- Dlaczego mnie uratowałaś?- zadał pytanie, które nurtowało go niemal od samego początku. Był jej wdzięczny, jednak zdawał sobie sprawę, że nie musiała tego robić. Nie żyła, więc teoretycznie nie miała już nic wspólnego ze światem żywych, prawda?

- Szczerze? Było kilka powodów. Jestem egoistką- przyznała po chwili Diana z krzywym uśmiechem.- Mimo to chcesz wiedzieć?

- Owszem.

- No dobrze. Więc tak...- zaczęła wyliczać na palcach.- Jesteś moim idolem, nie chciałam, żeby coś uszkodziło twoją ładną buźkę. Chciałam podbudować swoje ego. No, wiesz. Łał! Uratowałam człowieka i takie tam...- zastanowiła się chwilę.- Byłam w pobliżu, wiec co mi szkodziło. Poza tym, próbuje naprawić swoje błędy- wyznała z nonaszalanckim błyskiem w oku. Mimo to, dostrzegł pod fasadą obojętności dziwną troskę. Wyglądało na to, że pomimo tego, co powiedziała, Dianie zależało na jego życiu.

Dziewczyna miała nadzieję, że pod pozorną maską uda jej się ukryć swój prawdziwy cel. Szkoda, że nie szanowała swojego życia tak, jak jego. No, ale gdyby nie popełniła cztery miesiące wcześniej takiego błędu, kto wie, czy Yongguk wciąż byłby żywy?

- Dziękuję- powiedział nagle chłopak i spojrzał jej prosto w oczy.- Wiele ci zawdzięczam. Gdybym mógł cos zrobić...- pokręcił głowa, marszcząc brwi w smutnym grymasie. Diana posłała mu szczery uśmiech. Przestała już użalać się nad swoim losem, wiec nie chciała, aby robił to ktoś, kogo do tej pory widziała jedynie przed obiektywem kamery.

- Jeśli chcesz coś dla mnie zrobić, to po prostu przestań tak o tym myśleć i skup się na powrocie do zdrowia. Fani czekają- Diana puściła Yongguk'owi oczko.- I jeszcze coś. Nie mów o mnie nikomu- spoważniała momentalnie.

- I tak nikt by mi nie uwierzył- stwierdził Yongguk.- Hej, słuchajcie. Mam zjawę w pokoju. Ma siedemnaście lat i uratowała mnie przed śmiercią. Uznają, że zwariowałem- pokręcił głową.

- Czyli, że mogę zostać, tak?- zapytała Diana po pełnej napięcia chwili milczenia.

- Chyba nie masz wyboru- raper westchnął ciężko.- Ale mam kilka warunków. Przestajesz mi czytać w myślach. Pozwolisz mi na zachowanie chociaż odrobiny prywatności, nie będziesz straszyła pozostałych członków zespołu i nie będziesz wchodziła do ich pokoi.

- Okej...- mruknęła z ociąganiem.- Potrafię zrozumieć większość twoich żądań, ale o co chodzi z tym ostatnim?- zmarszczyła skonfundowana brwi. Dobre pytanie. Sam nie wiedział, czemu wypalił z takim tekstem. 

Uciekł wzrokiem w bok, próbując ukryć zakłopotanie. Wzruszył bezradnie ramionami.


- Po prostu... Lepiej, żeby w żaden sposób nie odczuli twojej obecności...

- No, cóż. Dobrze...- podała mu rękę. Gest miał symbolizować zawarcie przez nich absurdalnej umowy, a także fakt, że od tej pory byli połączeni swoistego rodzaju więzią.

- Yongguk- odwzajemnił jej gest, próbując zignorować jej dociekliwe spojrzenie.

Prawda była taka, że nie chciał, aby patrzyła na jakiegokolwiek chłopaka. Czyżby to zazdrość? Cholera, B.A.P nawet jej nie znali. Nie wierzyli nawet w istnienie duchów. Sam nie wierzył, dopóki jej nie poznał. Mimo tego, czuł dziwne rozdrażnienie na myśl, że mogłaby spojrzeć na jakiegoś innego chłopaka. Naprawdę fiksował. Z jego głową było coraz gorzej.

- UM... Oppa?- zaczęła niepewnie.

- Hm?

- Od kiedy obowiązuje nasza umowa?- zapytała cicho.

- Obiecałaś właśnie, że przestaniesz to robić!- warknął, rozumiejąc, że znowu czytała mu w myślach.

- Hyung, wszystko w porządku?- zza drzwi dobiegł ich głos Zelo.

- Tak- odkrzyknął i wrócił spojrzeniem do nastolatki, która znowu zniknęła.
Yongguk przetarł twarz dłonią. W co on się wpakował?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz