- Zelo ma koszmary- powiedziała ni stąd, ni zowąd Diana.
- Co?- Yongguk oderwał się od pisania piosenki i spojrzał na siedzącą na jego łóżku dziewczynę. Przyjęła zwyczajową dla siebie pozę. Podparła podbródek na dłoni i przyglądała mu się uważnie. Z początku jej wzork bardzo go peszył. Nie odgrywała od niego oczu, ale z czasem do tego przywykł.
Jej obecność przestała mu przeszkadzać. Diana towarzyszyła Yongguk'owi od dwóch tygodni i prawdę powiedziawszy, była świetną towarzyszką. Nie patrzyła na niego, jak fanka, ale jak przyjaciółka od serca. Raper przyłapał się na tym, że zdradzał jej coraz więcej osobistych sekretów, jednak nie obawiał się, że komuś je wyjawi. W końcu nikt inny jej nie widział, poza tym, ufał jej. Niedorzeczność. Zaprzyjaźnił się z duchem.
- Zelo od jakiegoś czasu ma koszmary.
- Skąd wiesz?- Yongguk zmarszczył brwi, odpowiadając sobie w myślach na własne pytanie. Zabronił jej czytać w swoich myślach, jednak nie mówił nic o pozostałych członkach zespołu.
- Strasznie rzuca się przez sen i majaczy. Aż dziw, że nikt z was do tej pory tego nie zauważył- Diana wzruszyła ramionami.- Nie pozwalajcie mu jeść tyle żelków przed snem. Może to pomoże- mruknęła, udając, że się zastanawia. W rzeczywistości znała przyczynę mar sennych maknae. Mścicielka zaczęła oddziaływać na pozostałych członków B.A.P i mimo, iż Diana starała się usilnie chronić ich przed jej gniewem, nie miała aż takiej mocy. Może odpychała jej bezpośrednią obecność, ale zła aura potrafiła sięgnąć nawet dalej, niż ludzki rozum.- Porozmawiaj z nim. Może w jakiś sposób to go uspokoić.
- Zrobię to, jak tylko wrócą- obiecał raper. B.A.P mieli występ w jednym z Variety Shows. Jemu lekarz zabronił publicznych wystąpień, więc póki co skazany był na obowiązkowy urlop.
- Może lepiej poczekaj z tym do jutra. Dzisiaj pewnie wszyscy będą zmęczeni- stwierdziła Diana, wpadając równocześnie na pewien pomysł. Umiała czytać w myślach, to może potrafiła również na nie wpływać...
- Skoro tak mówisz...- Yongguk spojrzał dziewczynie w twarz i zebrał się na odwagę, aby zadać jej pytanie, które nurtowało go od samego początku. Przygotował się na wybuch złości, albo nawet płaczu i odetchnął głęboko.- Mogę cię o coś zapytać?- zaczął niepewnie.
- Jasne. Pytaj- nastała chwila ciszy. Diana zmarszczyła zdezorientowana brwi i przekrzywiła głowę.- Mam sama sprawdzić, o co chcesz zapytać?
- Jak właściwie... Czemu ty...- nie potrafił odpowiednio dobrać słów. Widząc wahanie w jego oczach i słysząc dziwne drżenie w głosie, nastolatka zaczęła podejrzewać, do czego jej idol zmierzał.
- Chcesz wiedzieć, jak umarłam, prawda?- zapytała spokojnie. Yongguk uciekł wzrokiem w bok. Diana westchnęła. Nie chciała mówić mu, dlaczego znalazła się w takiej sytuacji. Bała się, że raper nie zrozumie tego, co się stało i że znienawidzi ją za skutek jej tchórzostwa. Przez ten krótki czas ich znajomości, zaczęło jej na nim zależeć, nie jak fance na gwieździe, ale jsk kobiecie na mężczyźnie. Co za ironia losu. Nie dość, że zakochała się we własnym idolu, to jeszcze w chwili, kiedy właściwie nie żyła. Ludzie myślą, że piekło jest karą, ale co jeśli doświadcza się go jeszcze na świecie? Co jeśli trzeba tułać się wiecznie, wiedząc, że wszyscy na których ci zależało są tak blisko, a jednak nie możesz ich dosięgnąć?
- Jeśli nie chcesz mówić, to nie rób tego...- Diana przymknęła powieki i ścisnęła palcami nasadę nosa.
- Masz rację, nie chcę, ale czuję, że powinnam to zrobić- nastolatka spojrzała Yongguk'owi w oczy i zwróciła twarz w stronę okna. Słońce już dawno zaszło, a niebo pokryło się granatem, rozświetlonym przez gwiazdy.- Miałam piętnaście lat, kiedy pojęłam, że nie nawidzę swojego życia. Uważałam się za brzydką i głupią. Do tego związek moich rodziców zaczął się rozpadać- Diana pogrążyła się we wspomnieniach. Miała wrażenie, jakby to wszystko działo się kilka dni temu.- Wzięłam się za siebie. Zaczęłam zwracać większą uwagę na modę i zyskałam pewność siebie. Wszystko zaczęło się układać. Nawet moi rodzice stworzyli na pozór szczęśliwą rodzinę. Jednak kiedy zaczęłam chodzić do nowej szkoły, wszystko zaczęło mnie przerastać. Nauka, wytykanie palcami, kłótnie rodziców... Zaczęłam użalać się nad sobą, aż w końcu dotarłam do punktu, który wydawał mi się kulminacją problemów. Myliłam się jednak- Diana uśmiechnęła się gorzko i podeszła do okna.
Była przez to zwrócona tyłem do rapera. Dzięki temu, nie dostrzegał łez, które zaczęły błyszczeć jej w oczach. Przymknęła na chwilę powieki i kontynuowała:
- Rodzice zdecydowali się na rozwód. Ciągali mnie po sądach rodzinnych i psychologach. Ci zamiast pomóc, tylko pogarszali sprawę. Do tego, dziewczyna, którą uważałam za przyjaciółkę okazała się żmiją. Kilka dni po naszej kłótni miała straszny wypadek. Zaczęłam obwiniać się za to, co się stało- dziewczyna odgarnęła grzywkę z twarzy.- Nigdy nie uważałam się za osobę słabą psychicznie, ale w tamtym momencie coś po prostu pękło- zwróciła się w stronę Yongguk'a i podeszła do niego powoli. Ten patrzył na nią oniemiały i zastanawiał się, co wydarzyło się dalej. Nie musiał długo czekać na odpowiedź.
Diana stanęła przed nim prosta jak struna i uniosła rękaw kraciastej koszuli. Z niemałym wahaniem spojrzał na miejsce, które wskazała i rozwarł zszokowany powieki. Na jej nadgarstku widniały dwie podłużne blizny, odcinające sie bladością od skóry. Nie mógł stwierdzić, jak głęboko sięgnęło cięcie, ale sądząc po twarzy Diany, która była teraz mieszaniną żalu, goryczy i bezdennego smutku, ból rozchodził się od zagojonego już nadgarstka aż do serca. Wyobrażał sobie wiele rzeczy, jednak nie podejrzewał, że tak radosna dziewczyna mogła targnąć się na własne życie.
W tym samym momencie zrozumiał. Pod maską frywolności skrywała ból, rozpacz i poczucie własnej głupoty. Kiedy on próbował zrozumieć, co połączyło ich przeznaczenie, ona walczyła z własnym sumieniem i poczuciem obowiązku. Uratowała go, ponieważ miała nadzieję, że przyćmi tym samym cierpienie, jakie jej towarzyszyło.
- To zabawne...- powiedziała sarkastycznym tonem.- Nie sądziłam, że jestem aż tak odważna, dopóki nie...- zanim zdąrzyła dokończyć zdanie, Yongguk zerwał się z miejsca i zatkał jej usta dłonią. Diana zamrugała. Chłopak spojrzał jej w oczy i zadał jedno, proste pytanie:
- Żałujesz?- Diana zaśmiała się gorzko.
- Nie wiesz nawet, jak bardzo- odjęła jego dłoń od twarzy.- Dopiero widząc cierpienie i śmierć innych ludzi, zrozumiałam, jaką idiotką jestem. Oddałam bez walki coś, za co inni oddaliby wszystko, co majws Zmarnowałam dar, którego nie da się już odzyskać...- pokręciła smutno głową.
Yongguk przyjrzał się uważnie jej twarzy. Zwyczajowy dla jej oczu blask zniknął, zastąpiony łzami. Jej policzki zbladły momentalnie, dłonie zacisnęły się w pięści, a sama dziewczyna zaczęła uparcie spoglądać na podłogę. Kierując się raczej instynktem, niż rozumem, zrobił coś, o co w ogóle by się nie podejrzewał. Od kiedy ją poznał, zaczął inaczej postrzegać wszystko dookoła. Także sposób jego zachowania uległ zmianie. Zawsze miał miękkie serce, ale ta dziewczyna poruszyła w nim strunę, której do tej pory nikt nie sięgnął.
Raper westchnął ciężko i nie komentując w żaden sposób wypowiedzi nastolatki, przyciągnął ją do siebie. Ta stężała momentalnie, jednak po chwili jej ramiona drgnęły niespokojnie, a z przyciśniętych do jego bluzy ust wyrwał się głuchy szloch. Płakała długo i chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, że zacisnęła mocno pięści na jego ramionach. Wtulił twarz w jej włosy, spostrzegając nagle, że pachniały czymś słodkim.
W tym samym momencie trzasnęły drzwi wejściowe. Diana odskoczyła momentalnie od chłopaka i spojrzała na niego dziwnie niepewnym wzrokiem. Zapewne czekała na krytykę, albo nawet na gniew. Yongguk jednak patrzył jej przenikliwe w oczy.
- Hyung, już jesteśmy!- do jego pokoju wpadł uśmiechnięty Zelo. Raper otrzeźwiał momentalnie i spojrzał na twarz maknae, próbując ukryć szok spowodowany niedawną konwersacją pod wymuszonym uśmiechem.
- Jak wam poszło?- zapytał jako lider, ale również dlatego, że był zwyczajnie ciekawy, jak poszło jego przyjaciołom.
- Świetnie- w drzwiach pojawił się Youngjae.- Dla uczczenia sukcesu, menadżer zafundował nam duży sernik. Jeśli nie chcesz, żeby Daehyun wszystko zeżarł, to lepiej chodź do nas- chłopak uśmiechnął się przekornie i wrócił do kuchni.
- Dobrze, zaraz przyjdę- Yongguk zgodził się machinalnie i pokiwał głową. Zell podąrzył w ślad za starszym członkiem zespołu, zostawiając lidera samego,
Raper rozejrzał się po pokoju. Jak się spodziewał, dziewczyna zniknęła. Czasem to robiła, ale był spokojny bo zawsze wracała. Zanim wyszedł z pokoju, dostrzegł leżącą na biurku małą karteczkę i ołówek, których wcześniej tam nie było. Zmarszczył brwi i przeczytał starannie wykaligrafowane słowo:
Dziękuję...
Uśmiechnął się do siebie i schował karteczkę do kieszeni bluzy. Gasząc światło, nie zwrócił uwagi, że za oknem zamajaczyła złowroga postać. Jej długie czarne włosy skrywające twarz zafalowały, a z pod gęstej kurtyny wyłoniły się podkrążone, mętne oczy. Zjawa płakała, a pogłębiający się szkarłat jej łez świadczył o tym, że zbliżała się chwili próby, której on i Diana będą musieli wspólnie podołać. Chwila, która miała na dobre rozstrzygnął przeznaczenie, zgotowane im przez los...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz